Moderator: Arthur Weasley
Niesprzeczne z tym, co ja mówię, bo tylekroć przeze mnie wyklinana pijanodzieckowemgłowatość obejmuje cały Zakon, Dumbla nie wyłączając.owczarnia @ Dzisiaj, 16:21 pisze:A ja myślę, że to miało raczej coś wspólnego z faktem, że Dumbledore wyraźnie podkreślał iż Harry nie może nikomu prócz Rona i Hermiony powiedzieć nic na temat swojej misji.
Snape, jak tu już to zostało nieraz wspomniane, nic w tym względzie nie robił.Widać Dumbledore w swej przenikliwości uważał, że Snape wystarczy,
NIe starczyło mu tylko przenikliwości na przewidzenie, że niemówienie Voldemort okaże się całkiem niezłym pomysłem.a z resztą Trio da sobie radę samo.
To jest całkiem niezłe wyjaśnienie. W kolizji toposu z logiką wygrał topos.No i zawsze pozostaje mit pt. "wybraniec musi wszystko sam, z jedynie niewielką pomocą najbliższych przyjaciół".
owczarnia @ 27.08.08, 16:21 pisze:A ja myślę, że to miało raczej coś wspólnego z faktem, że Dumbledore wyraźnie podkreślał iż Harry nie może nikomu prócz Rona i Hermiony powiedzieć nic na temat swojej misji.
owczarnia @ 27.08.08, 16:21 pisze:Widać Dumbledore w swej przenikliwości uważał, że Snape wystarczy, a z resztą Trio da sobie radę samo.
Fonon @ 29 Sie 2008, 20:02 pisze:owczarnia @ 27.08.08, 16:21 pisze:A ja myślę, że to miało raczej coś wspólnego z faktem, że Dumbledore wyraźnie podkreślał iż Harry nie może nikomu prócz Rona i Hermiony powiedzieć nic na temat swojej misji.
Nie wiadomo w zasadzie dlaczego domagal sie takiej tajemnicy.
Jeden horkruks zniszczony, Dumbel wskutek tego ciężko ranny, potem włamanie do miejsca ukrycia drugiego horkruksa, a SWK oczywiście twardo nic nie wiedział.owczarnia @ Dzisiaj, 19:59 pisze:Voldemort miał jak najdłużej żyć w nieświadomości co do tego, że ktokolwiek dowiedział się o horkruksach i reszcie.
Arthur Weasley @ 29 Sie 2008, 21:47 pisze:Sądząc z przebiegu wydarzeń, było potrzebne jak dementor na weselu.
owczarnia @ 29.08.08, 19:59 pisze: Po pierwsze primo, każda osoba która cokolwiek wiedziała, zwiększała ryzyko niepowodzenia całej akcji, opartej wszak na zaskoczeniu. Voldemort miał jak najdłużej żyć w nieświadomości co do tego, że ktokolwiek dowiedział się o horkruksach i reszcie.
To ja mam takie pytanie: jak sobie wyobrażasz siódmy tom bez Rona i Hermiony? Ja już pomijam rzeczywistą rolę, jaką odegrali w odkrywaniu i niszczeniu horkruksów, pomijam nawet tak zwane psychiczne wsparcie (bez którego Harry najpewniej by po prostu oszalał), pomijam już naprawdę wszystko. Ale co, przez sześć książek dzielnie stoją u jego boku, na każdym kroku udowadniając swą bezwarunkową przyjaźń i lojalność, na każdym kroku ratując mu oraz sobie wzajemnie tyłki, na każdym kroku wykazując, że bez nich nigdy w życiu nie udałoby mu się przetrwać nawet pierwszego roku w Hogwarcie (no, bez nich i bez Dumbledore'a rzecz jasna), po czym nagle przepraszam bardzo co? Decydują się zostać, a Harry niech idzie w jasną cholerę? Giną, zapadają na galopujące suchoty? Bezsens, pomijając już fakt, że czytelnik oczekiwał ich obecności jako czegoś oczywistego, i zupełnie słusznie.Arthur Weasley @ 30 Sie 2008, 09:23 pisze:Miałem na myśli: osób niezbędnych w konkretnej akcji.
I bardzo słusznie pomyślałeś, bo ostatecznie wszak takie informacje zdobył. Niewiedza zaś Voldemorta miała dać bardzo dużo, bo po pierwsze czas (również na przygotowanie się), a po drugie właśnie nieświadomość owego połączenia, a raczej nieświadomość faktu, że ono wciąż działa, i to w dodatku tak silnie. Przypomnę, że w chwili, w której Voldemort się wreszcie kapnął i zdenerwował, został już tylko jeden horkruks (to znaczy w sensie przedmiotu) - tiara. Pomijam już taki drobiazg jak to, że wkurzyła go... kradzież horkruksa . Ale gdyby zorientował się wcześniej, zdążyłby pozabierać swoje skarby i nici z wyprawy. Wszak nie bez kozery Harry gnał do Hogwartu w takim dzikim pośpiechu, i nie bez kozery położył krzyżyk na różdżce wybierając horkruks...Fonon @ 30 Sie 2008, 09:35 pisze:Ze jak opartej na zaskoczeniu ? Co komu miala dac niewiedza Voldemorta co do planow poszukiwan horkruksow ? Chyba to, ze HRH mogli sobie dluzej przesiadywac w namiocie i zastanwiac sie, gdzie Voldemort mogl je ukryc.
Przeciez wszystko tak naprawde ruszylo wtedy, kiedy Voldemort wsciekl sie, jak sie dowiedzial, ze ktos inny niz on wie o horkruksach. Plan 'zdenerwujmy Voldemorta, zeby w emocjach pomyslal o horkruksach i wykorzystajmy polaczenie miedzy nim a Harrym, zeby zdobyc o nich informacje' bylby jak widac duzo skuteczniejszy niz 'niech sobie Trio kombinuje, gdzie V. schowal czesci swojej duszy'. Owszem, Dumdledore nie musial na taki plan wpasc, ale jak on sobie wobec tego wyobrazal odnalezienie przez Trio horkruksow ? To, ze Harry 'potrafil kochac' raczej niewiele mu w tym moglo pomoc.
Czy Dumbledore mial jakis plan, czy tylko slepa wiare w Wybranca ?
Tak w miedzyczasie pomyslalem: w zasadzie nie jest wykluczone, ze Dumbledore liczyl na to, ze Trio zdobedzie informacje (o horkruksach) dzieki polaczeniu Voldemort-Harry. Tylko nadal nie widze, po co taka tajemnica..
Osób. Niezbędnych. W. Konkretnej. Akcji.owczarnia @ Dzisiaj, 14:47 pisze:To ja mam takie pytanie: jak sobie wyobrażasz siódmy tom bez Rona i Hermiony?Arthur Weasley @ 30 Sie 2008, 09:23 pisze:Miałem na myśli: osób niezbędnych w konkretnej akcji.
Nie wiem jak inni czytelnicy, ale ja oczekiwałem przede wszystkim logicznej fabuły.Bezsens, pomijając już fakt, że czytelnik oczekiwał ich obecności jako czegoś oczywistego,
owczarnia @ 29 Sie 2008, 20:59 pisze:Fonon @ 29 Sie 2008, 20:02 pisze:owczarnia @ 27.08.08, 16:21 pisze:A ja myślę, że to miało raczej coś wspólnego z faktem, że Dumbledore wyraźnie podkreślał iż Harry nie może nikomu prócz Rona i Hermiony powiedzieć nic na temat swojej misji.
Nie wiadomo w zasadzie dlaczego domagal sie takiej tajemnicy.
Wiadomo, dlaczego nie? Po pierwsze primo, każda osoba która cokolwiek wiedziała, zwiększała ryzyko niepowodzenia całej akcji, opartej wszak na zaskoczeniu. Voldemort miał jak najdłużej żyć w nieświadomości co do tego, że ktokolwiek dowiedział się o horkruksach i reszcie. Dumbledore ograniczył się więc do osób absolutnie niezbędnych. Po drugie zaś primo, chodziło i o samego Harry'ego. Topos czy nie, w tym przypadku jego osamotnienie było do pewnych kwestii niezbędne.
owczarnia @ 30 Sie 2008, 15:47 pisze:To ja mam takie pytanie: jak sobie wyobrażasz siódmy tom bez Rona i Hermiony? Ja już pomijam rzeczywistą rolę, jaką odegrali w odkrywaniu i niszczeniu horkruksów, pomijam nawet tak zwane psychiczne wsparcie (bez którego Harry najpewniej by po prostu oszalał), pomijam już naprawdę wszystko. Ale co, przez sześć książek dzielnie stoją u jego boku, na każdym kroku udowadniając swą bezwarunkową przyjaźń i lojalność, na każdym kroku ratując mu oraz sobie wzajemnie tyłki, na każdym kroku wykazując, że bez nich nigdy w życiu nie udałoby mu się przetrwać nawet pierwszego roku w Hogwarcie (no, bez nich i bez Dumbledore'a rzecz jasna), po czym nagle przepraszam bardzo co? Decydują się zostać, a Harry niech idzie w jasną cholerę? Giną, zapadają na galopujące suchoty? Bezsens, pomijając już fakt, że czytelnik oczekiwał ich obecności jako czegoś oczywistego, i zupełnie słusznie.Arthur Weasley @ 30 Sie 2008, 09:23 pisze:Miałem na myśli: osób niezbędnych w konkretnej akcji.
Wróć do „Strefa HP - dyskusje”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość