no to bierzemy się za analizę, bowiem podobnie jak Malvina jestem przekonana, że osobnik prędzej czy później się rypnie...
Anna Laghi-Kazimierska, siostra Albeta
"Żyć, by przeżyć, to głupota
Żyć by umrzeć chyba większa
Ale umrzeć dla Miłości to jest cnota
Miłość przecież jest ważniejsza
Od żywota"
Z głębokim bólem i żalem zawiadamiam Drogich Eldoradowiczów, że w
nocy z 28/29 listopada 2000r. odszedł na wieczną poetycką ucztę mój
Przyjaciel, znany Wam jako Terezjasz. Nazywał się naprawdę Alberto
Laghi-Kazimierski, miał 25 lat. Zginął w wypadku samochodowym w
okolicach Modeny. Uroczystości pogrzebowe będą miały miejsce w
Modenie, poczym nastąpi przewiezienie ciała Zmarłego do jego
ukochanej Polski.
Choć znaliście Go tylko kilka dni, przekonać się mogliście, że był
człowiekiem ogromnej wiary w człowieka, i że człowiekowi chciał
zawsze służyć. Zginął śpiesząc z pomocą ofiarom wypadku.
Pozostawiona przez niego spuścizna literacka opublikowana zostanie w
przeciągu najbliższego roku, kończył właśnie rozmowy na ten temat z
wydawnictwem.
Wierzę głęboko, że Terezjasz pozostanie w Waszych sercach, sercach
tych, których kochał za odwagę bycia Poetami. Wybaczcie Mu to, co
między Wami było nie tak. Nie trzymajcie Jego Duszy przy ziemi...
Przed śmiercią powtórzył za Koheletem ">>Vanitas vanitatum et omnia
vanitas<<. Po co to wszystko, skoro tak mało siebie dałem Tobie,
Boże. A tak wiele pozostało do zrobienia, dziękuję za wszystko".
Pogrążona w żalu Anna Laghi-Kazimierska, siostra Albeta
Sergiusz Kozlowski
Oto znów nadszedł czas zauważenia swoich przeszłych błędów, uderzenia się w piersi z wyznaniem do Najwyższego, jak bardzo grzeszymy myślą, mową i uczynkiem. Pora prostować to, co się pokrzywiło. Pora również wytknąć innym niegodziwości i zaprotestować. Najmilsi Przyjaciele! Z przerażeniem obserwuję od pewnego czasu, jak Eldorado unurzane jest w kompocie własnej
megalomani niektórych jego, wydawałoby się uzdolnionych uczestników. Sposób podejścia do faktu śmierci mojego serdecznego Przyjaciela Alberta zmusza mnie jeszcze raz do zabrania głosu, mam bowiem obowiązek bronić Jego honoru.
Zdecydowanie protestuję przeciwko rozdrapywaniu tego bolesnego w naszych sercach wydarzenia i znieważania niewybrednymi przezwiskami Człowieka, który z wielką powagą traktował życie i jego tajemnice i zginął śpiesząc z pomocą ofiarom wypadku. W ostatnich słowach przepraszał Boga, że tak mało z siebie dał. Mimo, że dał bardzo wiele. Z radością zawiadamiam Drogich Eldoradowiczów, że jego bogata spuścizna literacka opublikowana zostanie w lipcu przez włoskie wydawnictwo i będzie również dostępna w Polsce.
Niech Terezjasz pozostanie na zawsze w Waszych sercach. Wybaczcie Mu jego niedociągnięcia i przeszłe błędy. Zapomnijcie i nie rozdrapujcie tego co boli najbardziej. To taka mała prośba do Przyjaciół z Eldorado. Nie rozdrapujcie więcej niepotrzebnymi pytaniami i rozstrząsaniami faktów, które już nie wrócą. Niech umarli grzebią umarłych, a nam powrócić trzeba do odbudowy dawnego zycia.
Miłość jest ważniejsza od żywota.
Z poważaniem.
Sergiusz Kozłowski
Terezjasz
Drodzy Poszukujący i Ci, którym wydaje się, że już znaleźli!
Niezręcznie jest mi trochę prosić o zwrócenie uwagi na te kilka słów, które pozostawiłem w Eldorado. Niezręcznie, bo jestem tu dopiero od kilku dni, choć od dłuższego czasu obserwowałem dyskusje forum.
Proszę o uwagi, nie pochwały, bo one niczemu nie służą. Proszę o wskazanie błędów i nieścisłości. Pragnę zaznaczyć jeszcze, że zgodnie z moim nickiem mam trochę wspólnego z klasyką i kładę pewien nacisk na formę konstytuującą myśl. Nie ona, tj. forma, jest ważna, ale bez niej myśl może stać się swoistym bełkotem, mało komunikatywna, a przez to nieprzekazywalna.
Sonet jesienny (II)
Terezjasz
Moralizowanie, choć niejednokrotnie wyrażone wsłowach kierowanych do 2.os. liczby pojedyńczej nie ma charakteru iussivu, ale hortativu, tj. zachęty. bardziej chyba te słowa moralnych pouczeń kieruję do siebie świadom tego, ze wszystkie wymagania kierowane do kogoś powinny być uprzednio skierowane do "ja", które te słowa wypowida.
A co Państwo na to:
Sonet jesienny (VII)
Terezjasz
Szanowna Znowugawiedzi!
Wielceś mnie do obrony zmusiła swoim ostatnim wystąpieniem, droga Gawedzi, więc nic nie pozostaje mi, jak tylko apologie płodzić.
Primo: taki ja święty, jak każdy człowiek, może bardziej grzeszności świadom.
Secundo: nigdy nie wątpiłem w to, że szanowna Gawiedź potrafi do 13 liczyć. Ale trzynastozgłoskowieć to nie jest tylko 13 sylab w wersie, to jeszcze trochę matematyki i ładnych słowek pochodzenia śródziemnomorskiego. Otóż w trzynastozgłoskowcu, który jest polską odmianą formy klasycznej bardzo ważny jest rytm. tak jak Grecy mieli swój heksametr, tak my mamy swój trzynastozgłoskowiec, który buduje się najprościej w ten sposób, ze werset dzieli się na dwie częsci: pierwsza ma sylab 7, druga (co gawiedź, która marematykę do 13 przecież poznała) sylab 6. Pojawia się w ten sposób pewien rytm. Wyznacza go CEZURA, po polsku ŚREDNIÓWKA, która te dwie nierówne części oddziela. Wtedy przez układ akcentów poddajemy tekst rytmowi. gawiedź pamiętać musi, ze pierwotnie poezja rymowana nie była, rym był równoznaczny z barbarzyństwem literackim. Dziś sytuacja wygląda troche inaczej, rzadko kto potrafi pisać utwory stricte rytmizacyjne. poezja, w swojej genezie, była śpiewana. I Grecy, i Rzymianie recytowali tonicznie podnosząc wysokość akcentów, nawet do kwinty. Wybijali przy tym RYTM stopą, stąd też pochodzi okreslenie "stopa rytmiczna", która może być długa (daktyl, spondej) lub krótka (trochej)... czy jakoś tak. I to jest owa rytmika, która dla gawiedzi zagadką była, a dla mnie nędznego grzesznika wciąż pozostaje w planach warsztatowych.
Tertio: jesień dla mnie nie jest porą umierania, lecz przemijania i bezsilnosci człowieka wobec sił natury. Jest jednocześnie zachwytem nad niepowtarzalnością chwili i zmiennościa świata (taki mój pokłon w stronę Heraklitaz jego "panta rhei"). dałem temu wyraz w kilku sonetach tej serii, ale szanowna Gawiedź mogła o tem nie wiedziec, wszak na Eldorado jeszcze one nie gościły... No i chyba rzecz, która mnie, Gawiedzi okrutna, zabolała najbardziej: Chłopi nie są elementem rajobrazu i niech obrzydzenie nie dotyka Gawiedzi. Sonety moje, jak częsciowo zaznaczałem, są bardzo osobiste, powiedziałbym autobiograficzne. Chłopi to nikt inny, jak moi rodzice, sąsiedzi, przyjaciele, znajomi, ci, których częscią życia ja jestem, i którzy są częścią życia mojego. Ja i wieś polska jedno jesteśmy. Ona mnie urodziła i wykarmiła, ja jej pieśni śpiewam... Niechaj nigdy złotej pszenicy nie oglądam, jeżeli chłopa mam za folklor lub krajobraz uważać. Niechaj krowy już nigdy mnie mlekiem nie poją, jeślim się braci chłopów wyparł. Elementami to chłopi są, ale tylko mojej natury i niczego innego. Gawiedzi, wstyd mi, żeś we mnie widziała Edypa wsi polskiej tylko!
Mam nadzieję, że Gawiedź droga moją apologię przeczyta i pomyśli nad losem biednego Janka Muzykanta, który do wielkiego miasta na nauki zabran został.
Gorąco pozdrawiam i tradycyjnym chłopskim "Szczęść Boże!" życze Gawiedzi miłej pracy.
Pozdrawiam. Terezjasz.
P.S. A z których to stron gawiedz pochodzi, a nuż my przez miedzę mieszkamy?
dla pewności załączyłam wpisy całej trójki
